Nagłówek nie może być pusty. Tak, pamiętaj o tym Tomaszu, ten komunikat oznacza ni mniej, ni więcej jak to, iż wszystko co pisałeś przez minione minuty, przepadło bezpowrotnie. Głupia reguła, ale takie są zasady...
Pory roku. Ciepło i zimno. Hobbes i Lewiatan. Motke i Kocik. Kocik i Motke. Czas i klepsydra. Danzante i baletnica. Ja i jaźń. Kasieńka i włoski. Sen miałem dziś lekki, płochy jakiś... Czułem w nim czas, jego cholerną liniowość, niczym na kołowrotku raz już rozwiniętym, zwiniętym i na nowo w ruch wprawionym.
Wczoraj spotkałem się z kimś kogo już 8 lat nie widziałem. Niemal dekada. Niczym oka mgnienie. Czas szybko upłynął, ale może to tylko takie wrażenie, choć... Choć to raptem tylko około 3000 dni. Dopiero przeliczenie na godziny robi wrażenie, tu już sięga się liczby 70 tysięcy, a to już nie byle co. A ile to sekund? Ile to tych oczu mgnień, ile westchnień, snów, słów, myśli, ile w tej policzalności niepoliczalności, nieskończoności. Wszak skończony przecież odcinek można dzielić nieskończenie, tyle teoria. A życie? Ano trwa.
Pomatron EMI o wprowadzeniu 'lepszych' zabezpieczeń antypirackich: [...]Artyści wykonawcy, kompozytorzy, autorzy tekstów i producenci fonograficzni są okradani codziennie przez złodziei fonograficznych (zbyt ładnie nazywanych "piratami"). Mimo wielu akcji anty-pirackich przeprowadzanych przez ZPAV (ponad 1600 zatrzymań rocznie), piractwo nadal stanowi około 40% legalnej sprzedaży fonogramów w Polsce. Kopiowanie piosenek na CDRomach i pobieranie plików MP3 poprzez Internet - przewyższa sprzedaż legalnych płyt w sklepach. Spadek sprzedaży (o 50% mniej fonogramów Polacy kupili w 2002 roku w porównaniu z 2000 rokiem) spowodował bankructwa wielu dobrych sklepów muzycznych, wpływy artystów, autorów tekstów, kompozytorów znacznie się obniżyły, a firmom fonograficznym brakuje pieniędzy na inwestowanie w młodych Artystów, czyli w przyszłość polskiej kultury[...].
Tak... Pewnie dlatego ostatnio kilka legali kupiłem... Pewnie dlatego, że mp3 są gorszej jakości... Pewnie dlatego, że po 15 zł od sztuki. I pewnie dlatego, że nie podróby ze Stadionu, nie kradzione. Ot używane. Ale za żadne skarby świata nie zapłacę za płytę 60 złotych plus minus 10. Płytę posłucham dzień, dwa i leci na stertę. Może jeszcze wzorem Microsoftu wprowadzą zakaz odsprzedaży płyty?
Przypomina mi to [firmy fonograficzne] kolosy na glinianych nogach, walczące nie tyle z piractwem, co z klientami. Walczą zażarcie, windując ceny, chyba po to, aby rozrost ich wewnętrznej administracji nie spowodował spadku ich pensji. Życzę im bankructwa z całego serca, tudzież niemiłosiernej konkurencji.