Cały dzień dziś przespałem.. od 4 rano do 6 po południu. Dałem sobie spokój z zajeciami.. tylko 2 wykłady i jeszcze okienko między nimi trzygodzinne.. eeeee… nie opłaca się na takie wykłady chodzić, choć kiedyś będę musiał zacząć. Jak wstałem, to mi się nic nie chciało.. No mioże tylko tyle że jeść.. Zjadłem, popiłem.. I poszedłem na sieć. Sieć mi zajmuje dużo czasu, którego i tak za wiele nie mam, ale z nią mogę spędzać większość czasu, bez zastanawiania się nad czymkolwiek. Po prostu jestem, ona jest, jesteśmy razem.. czekam na nią już trzy godziny i nie wiem czy się dziś pojawi, nie wiem nic, oprócz dzień dobrowego SMSa nie dostałem żadnej wiesci.. O już jest :-) kończę więc tę pisaninę. Może jutro coś się wydarzy?
W poniedziałek, ojej, było źle, albo nie, było dobrze.. Spałem tylko 3 pgodziny i zaspałem na pierwszy wykład. No nic, na resztę poszedłem, ale oczy mi się tak kleiły, że zasypiałem bezczelnie na oczach wykładowcow. Trudno się mowi.. Po zajeciach podreptałem do laboratorium, i o dziwo uruchomiłem moje stanowisko badawcze.. Jeszcze nie działa tak jakbym chciał, ale już jest stanowczo lepiej... Znaczy działa..:-) Z fajniejszych rzeczy jakie się przy okazji wydarzyły to może tylko tyle, ze poparzyłem sobie troszku palce.. No jak ktoś jest na tyle głupi, żeby chwytać palcami sonde ktora ma teperature okolo 800C to chyba nie dziwne.. Czuję jeszcze lekkie swędzenie palców, znaczy sie goi.. Hehe.. Po probnych pomiarach pojeczalem do domu zachaczajac o sklep.. I co? I jak zwykle zrobilem bezsensowne zakupy, np, kupilem juz cos co mialem, albo rzeczy ktore mi sie do niczego w najbliższym tygodniu nie przydadzą.. Jedno co sie już przydało to piffko.. W domciu przeładowałem muzykę na komputer, pogadałem z kumplem, poszlismy na pifko.. potem miałem spotkanie, na które czekałem cały dzień.. tylko dwie godzinki, ale to jest wspaniały czas.. gadamy sobie o rzeczach.. ahhh..niewazne, to jest mój czas, to jest czas gdy jest mi dobrze i dlatego tak tęsknię i tak czekam na każde spotkanie. Myslałem że już nie będę umiał się zbliżyć do nikogo, że zbyt błębokie rany noszę w sobie. Ale przy niej wszystko jest takie nowe.. Moja Przyjaciółka.. Czas nam minął tak szybko, że nie spostrzegliśmy nawet, że już sie trzeba żegnać.. to zawsze najgorszy moment, nie lubie pożegnań. Znów wróciłem do domku, pojadłem, przyszli koledzy, wypiliśmy znów piffko.. nie spałem znów do 4 rano.. takie życie.. potem zasnąłem i miałem sny. Wiem to i czuję, ale ich nie pamiętam.. Zawsze żałuje snów których nie pamiętam..
Ahhh.. w niedzielę rzuciłem palenie. Plan jest, że rzuciłem na dobre.. na razie sie udaje, zobaczymy jak będzie dalej..