...doszło do mnie czemu komunizm padł. Czemu? System, mający być sprawiedliwy dla wszystkich, zakładający równość wszystkich [wobec wszystkich], nie mający nędzy, żebraków, opiekuńczy. Czemu zatem? A no dlatego, że system nie wziął poprawki na ludzi. Albo uwzględnił ją, ale czasu nie starczyło. Na wpojenie ludziom zasad wyznawanych przez ten system. Ten system jednak zbyt przypominał coś z innego rodzaju demagogii społecznej: NIEBO. Raj na ziemi. No ale dlatego komuna przegrała: chcieli raju na ziemi. Nie wzięli poprawki na ludzkie słabości: zazdrość, zawiść, chęć władzy, okrucieństwo... A to wszystko jest w demokracji. Każdy może ściemniać jak chce, pod warunkiem, że nie złamie pewnych umownych form [lub norm, whatever :) ], zwanych prawem. Każdy system jest zły. Wszystko i tak sprowadza się dalej do układów rodem z wspólnoty plemiennej. Zmieniła się tylko liczba uczestników, skala przedsięwzięcia, reszta bez zmian. No, może poza tym, iż wodzem nie jest już najodważniejszy, a agorra to zgromadzenie nieudaczników, ekokwentnych demagogów... Szamani, wiedźmy: wracajcie! Brak mi tu choć szczypty czarów. Brak. Życie jest takie zwyczajne.