Boże, mam straszne opóźnienie... Tyle czasu nic nie pisałem, że aż zapomniałem ortografii! Słodkia nicość, pogrążenie się w jestestwie i okolicy. Nie wiem co mam napisać, zresztą zaczynam od zera, w życiu też. Nie mam nic co sprawia, że czuję komfort psychiczny, nie mam tego co muszę mieć w tak małym kraju jak Polska. Skończyła się idylla, nie wiem co się zacznie, może dalej to samo, a może gehenna życia. Chciałbym być nadal młody, wiecznie młody, ale to już mżonka, muszę zgłębić realia. Boję się, ale boję się dlatego, iż boję się śmierci, a to mnie do niej przybliża... Koniec młodości? Czay koniec etapu? a może zwyczajnie początek innego?
T.Love "Warszawa"... Nigdy nie zapomnę, jak wybrałem się do Proximy lat temu kilka na ich koncert. Poszedłem specjalnie dla tej piosenki, niestety, zastała mnie ona na schodach w oczekiwaniu na bilet. Wszyscy nucili, i ja też, ta piosenka jes mi szczególnie bliska... Ale to takie miłe wspomnienie, z czasów samotnych wypraw i wędrówek, a dziś... No właśnie, czy poszedłbym dziś?